Krzys |
|
|
|
Dołączył: 24 Lis 2005 |
Posty: 13 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Stołeczne Królewskie Miasto Kraków |
|
|
|
|
|
|
|
|
W celu zwiekszenia poczytnosci na tym przezacnym forum, postanowilem zamiescic tu tekst pewnego niesamowicie utalentowanego mlodego literata, opisujacy w sposob niesamowice zmyslny, zabawny a czasem jakze wzruszajacy pewne wydarzenie ze swojego zycia.
Dzien zaczą sie normalnie. Wstalem jak codzien z drobnymi klopotami po 3 przestawieniach budzika o 2 minuty zerwalem sie z loza i szybkimi sprawnymi kocimi ruchami odzialem sie. Juz po chwili bylem na parterze. Przystapilem do dalszych czynnosci ktore pozwalaj mi egzystowac przez reszte dnia. Przemylem twarz zimna woda, skorzystalem z toalety i wydobylem z zimnej jak arktyka lodowki moj posilek regenerujacy. Wyskakuje z chaty i juz stoi bryka ktora wraz z moimi wspolpracownikami udalem sie do mojego zakladu pracy. w pracy jak to w pracy popracowalem troche i dosc szybko zlecialo do godziny 16.42. O tej wlasnei porze juz mialem jedna noge w spodniach a druga jeszcze na kartonie.
Ruszylismy w droge powrotna. Wszystko szlo zgodnie z planem do momentu kiedy spostrzeglismy ze swieci sie kontrolka od akumulatora. tutaj padlo sporo przeklenstw no wiec wysiedlismy z samochodu no i patrzymy co sie dzieje. Diagnoza byla blyskawiczna. Strzelil pasek klinowy od alternatora.-----> malej pradnicy napedzanej paskiem klinowym przez silnik samochodu, sluzy on do ladowania akumulatora bez niego akumulator sie wyczerpuje no i nie da sie jechac <----- zepchnelismy samochod na pobocze no i zadzwonilismy po kolege z pracy. kiedy po godiznie wrocil z paskiem klinowym naprawa trwala niespelna 15 sekund. niestety po odpaleniu na popych okazalo sie ze nie zgasla kontrolka no i stalo sei najgorsze pasek zostal niepoprawnie zalozony co spododowalo jego naciecie. trzymal sei ale byo duze prawdopodobienstwo ze nie na dlugo. Z sercem w przelyku i przerazliwie piszczacym pasku klinowym pod maska mknelismy w strone domu. Po drodze zaczepilismy o 6 stacji benzynowych i carrefour w poszukiwaniu kolejnego paska gdyz sklep w ktorym zostal nabyty poprzedni byl czynny do 18 wiec juz od pol gdziny zamkniety zamkniety.
W carrefourze dokonalismy zakupu alkoholu na imprezke. W domu bylem z lekkim opuznieniem bo dopiero troche po 19. Do godziny W czyli chwili kiedy przyjedzie po mnie szofer w batmobilu <pomaranczowym maluchu> pozostalo mi troche ponad godzine. Zjadlem lekki obiad,ogolilem sie umylem a tu juz dzwoni ze bedzie za 2 minuty ubralem skarpetki buty umylem zabki a tu juz uslyszalem przeszywajacy dzwiek dzwonka do drzwi. Przyjechali. Zakladam kurtalke. Biore nakrycie glowy w zabezpieczeniu gdyby jednak trzeba bylo wracac z buta do dumu. Bo droga dosc dluga. Piec tysiecy metrow to dystans do pokonania. Nie raz wracalem juz ta droga.
Przewaznie noca, albo wczesnym rankiem. Zawsze pod wplywem alkoholu. Czasem w towarzystwie czasem samotnie i tylko czasem mroz czasem deszcz a czasem przepiekny swit towarzysyl mi w tej drodze do spokoju. W drodze do szczescia - do domu. Idac tak zwlaszcza samemu przy zyciu trzyba czlowieka swiadomoc ze poduszka jest miekka i przyjemnie chlodna na poczatku a potem robi sie cieplo. Bardzo milo wspominam cieple noce w ktore wracalismy w kilka osob odprowadzajac nasze kolezanki. Rafal, moj przyjaciel Lukasz, i Szymon ktorzy mieszkaja w Wa..... odprowadzali nas do Wy....a potem wracali spowrotem. To jest kupe kilometrow. Zwlaszcza jak sie czasami idzie jak za wezem. Przesiadywanie na przystankach odpoczywanie. To jest kupe czasu do pieknych rozmow na powazne tematy. I szczerze powiem ze fajnie jest jak dzwonie po fure i w pare minut jestem juz w domu ale te spacerki mialy w sobie cos niesamowitego.
Ale powrocmy do dnia o ktorym byla mowa. W maluchu siedziala juz moja dobra kolezanka ktora znam od 6 roku zycia i kotra poniekad dzieki mnie jest teraz z Łukaszem. Gdyby to nie byl maluch nie wspominal bym o niej. Ale to byl maluch wiec co za tym idzie samochod ktorym w miare komfortowo moze podrozowac maksymalnie 2 osoby.
Jako gentelmen nie moglem pozwolic by kobieta cierpiala katusze na tylnim siedzeniu obok jakiegos kartonu kiedy ja wyciagam swoje nogi na przednim siedzeniu. W dosc spartanskich warunkach dotarlismy do miejsca docelowego. Wa... . Niewielkie osiedle na skraju Krakowa. Dwie linie autobusowe. Jeden bar. Kilka sklepow. Kilka blokow. W wiekszosci domki jednorodzinne. Taka prowincja miejska. Niby miasto, niby Krakow, a wyglada jak malutkie miasteczko na Lubelszczyznie. Jedynym ewenemtentem rozniacym to osiedle od innych jest mieszczacy sie tam Panstwowy Zaklad Karny gdzie odbywa sie kary pozbawienia wolnosci do lat 6.
Najpierw moj szofer mial interes do pana G........, wiec w samotnosci posiedzialem pare minut w samochodzie. Gdy wrocili zapadla decyzja ze tego Sylwestra spedze w Zakopanem. Ostatnie Sylwestry spedzalismy w naszym gronie a teraz oni zalatwili sobie fuche a ja z inna grupa moich przyjaciol jade do zakopca.
Kiedy juz wrocili do bryki podjechalismy do domu Lukasza gdzie zostawilismy naszego stalowego rumaka. Lukasz poszedl do domu po woodke ja zadzwonilem do jego sasiada Szymona Majewskiego. tak tak. Tak wlasnei ma wpisane w dowod osobisty. Dokladnei tak jak ten z TVNu co ma wlasny szow.
Kiedy ekipa byla juz w komplecie wraz z zaopatrzeniem udalismy sie do knajpy. Alkatraz. Pizzeria z innymi daniami typu frytki kebab placki ziemniaczane. Jest nawet stalowa rura i stol do billarda. W srodku byl juz Rafal Tadzik Pazurek i Zbyszek jak dobrze pamietam imie. Oczywiscie byl i solenizant. O tym ze byla to impreza z okazji jego urodzin dowiedzialem sie dziesiec minut przed wejsciem. Porozkladane stoliki i jedna loza. Oczywiscie zarezerwowana dla Rezydentow. Zanioslem soki i woodke do lozy i zaczalem sie witac. Obraz sali byl moalo przyjemny. Mimo iz byla dopiero godzina 21, juz zaczynalo wygladac to tak jak by sie impreza miala konczyc lada moment. Nie ukrywam ze widok zapitej niemal do nieprzytomnosci malolatki wywolal u mnie szeroki usmiech na twarzy. Od razu przyszlo mi do glowy okreslenie czlowiek guma w momencie jak chciala usiasc na krzesle i sobie nie trafila. A ruszala sie jak by nie miala kosci jak spadala na podloge i probowala sie podniesc. Widok podpitej a w wiekszosci zapitej mlodzierzy przypomnial mi jak sam mialem szesnascie czy siedemnascie lat i balowalem na imprezach. Bylo roznie. Raz nosilem kogos innym razem ktos nosil mnie. Swiadomosc ze jest ktos kto sie toba zaopiekuje kiedy opadniesz z sil jest wspaniale. Choc alkohol czesto prowadzi do upodlenia czlowieka, do tego ze traci on nad soba kontrole, ze jak przedobrzy to osoba pijana jest niesmaczna a mowiac wprost oblesna to cenie sobie ten stan jako czas proby wtedy wiesz na kim mozesz polegac.
Poczatek standardowy. Szybkie rozdania na rozgrzewke. Poszla litra. Otwieramy druga. Przychodzi nasz ziomek. Pijemy. Idziemy poskakac. Skacze przez chwile, jednak gdy tak bansuje patrze ze jest nas tylko 3 osoby tanczace w tym 1 dziewczyna. Nie potrzebuje tlumow na parkiecie, ba nawet wole takie nie przepelnione imprezki, wiecej miejsca, ale jak jest super pustu to sam nie wyskocze i nie bede tancowac. Jednak tak jakos dziwnie sie czuje. No wiec siadam do lozy. Gadka szmatka. Smichy hihy. Bania. Kilka rozdan. Na parkiet juz wieksza grupa. Zaczelo grzac to kazdy chetny jest poskakac. Wracam do lozy patrze a tu juz zaczynaja skarpetki ogladac. Okreslenie to moze byc niedokonca zrozumiale dla niewtajemniczonych wiec wyjasnie na zasadzie cwiczenia. Usiadz wygodnie na krzesle. teraz opierajac lokcie na kolanach i zaplatajac rece pochyl glowe i zobacz na swoje skarpetki, a jesli ich nie masz no to na stopy. I taka pozycja medytacji wskazuje na przedobrzenie z alkoholem.
W takiej sytuacji walnalem jeszcze banie i poszlem dalej skakac. Juz mam male doswiadczenei i wiem ze dopuki sie skacze to jeszcze jakos sie czlowiek trzyma. Poskakalem ale ilez mozna poszlem do lozy. Zapewne walnalem banie no i dolaczylem do moich kolegow. Obudzilem sie jak wychodzilismy i poszlem do Rafala do domu wraz z jego kolegami z huty. Tam sie przespalem przez 3 godziny i obudziwszy sie powiedzialem sobie ze nie jest dobrze, popatrzylem na zegarek i poszlem spac dalej. Po pol godzinki obudzil mnie Rafal i mowi ze sie wszyscy zbieraja wiec ja tez ruszylem w droge powrotna. Pozegnalem sie krzyknieciem z odchodzacymi w przeciwnym kierunku nowymi kolegami i wyciagnalem telefon, MEMORY, FIND, HOME. CALLING. Odbiera moj ojciec mowie ze wracam zeby podjechal po mnie. Przewidzialem ze dojazd zajmie mu pare minut wiec umowilem sie w miejscu do ktorego przez ten czas dojde czyli pod tunelami mniej wiecej. Po przejsciu okolo kilometra zobaczylem dotarlem do tuneli i zobaczylem nadjezdzajacy znajomo wygladajacy samochod. Wsiadlem zaminielem po drodze kilka slow z ojcem i bylem w domu. Polozylem sie i spalem do 12. Strasznie mnie meczyl kac.
Plany na impreze byly wielkie. Wypic duzo ale nie za duzo. Kupic pizze. Poprostu impreza na poziomie. Choc nie byl to cel jakis sam w sobie. Mielismy sie dobrze bawic i tak bylo. Niestety kiedy woodka leje sie litrami latwo przekroczyc granice i my ta granice niestety przekroczylismy.
Cala ta opowiesc jest wersja ocenzurowana, troche okrojona. Nie ma w niej kilku incydentow malo pozytywnych a raczej bardzo nieprzyjemnych. Np jakis koles rozwalil piescia umywalke w ubikacji i musili go wywalic, itp.
Kraków 26.10.2005 |
|